Temat stary jak świat. Pewnie opisany już na wszystkie strony w książkach, artykułach czy blogach. Rodzi się pytanie – czy, skoro tak wiele już się na ten temat powiedziało, warto drążyć?
W imię satysfakcji z dobrze spełnionego obowiązku i jakości produktu końcowego - zawsze warto. Tym bardziej, że temat jest chyba niedoceniany i to zarówno przez nas fotografów jak i was przyszłych małżonków. Na temat natknąłem się kilkakrotnie w trakcie zgłębiania tajników wiedzy biznesu fotograficznego. Autorzy artykułów czy książek podkreślają istotę kontaktu z narzeczonymi o ile nie osobistego, to w ostateczności za pośrednictwem internetu czy telefonu. Literatura tematu dostrzega tu problem. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka – od braku poczucia potrzeby po prozaiczny brak czasu. A sprawa wygląda tak, że wywiad to klucz, niezbędny etap współpracy zapewniający całe spektrum potencjalnych korzyści, o czym za chwilę.
Często bywa tak, że patrząc na zdjęcia można ocenić czy fotograf wiedział o narzeczonych wystarczająco dużo, aby zapewnić możliwie najwierniejsze oddanie ich osobowości, uchwycić ich emocje, oddać nastrój uroczystości a w końcu zapewnić najwyższą jakość produktu końcowego. Jeśli mamy tu wątpliwości to oznacza, że zabrakło czasu lub woli do szczerej komunikacji. Rolą moją czyli fotografa bowiem jest przekonać Was czyli przyszłych małżonków do poświęcenia czasu na spotkanie czy kontakt w celu ustalenia nie tylko szczegółów uroczystości, ale też Waszych wymagań i gustów, poznania Waszego poczucia estetyki, sposobu ekspresji emocji czy zwyczajów. Jeśli, z jakichś przyczyn, nie uda się porozmawiać, efekt końcowy może okazać się niezadowalający dla mnie jako fotografa, ale co najważniejsze dla Was, moich klientów.
W trosce o Wasz interes postaram się więc niestrudzenie dążyć do zorganizowania spotkania, nawet jeśli musiałbym do niego daleko dojechać. Oczywiście, w skrajnych przypadkach, zbyt wieka odległość logicznie wykluczy taką możliwość. Wówczas do maksimum wykorzystam inne dostępne formy komunikacji. Wtedy będę się starał z całych sił doradzić Wam drodzy narzeczeni, pomóc w podjęciu decyzji w obszarach akurat Wam obcych. Może się tak zdarzyć, że będę Wam musiał uświadomić znaczenie wymiany informacji po to, aby uniknąć wzajemnych oskarżeń o błędy.
Zdobyte podczas wywiadu informacje należy archiwizować i jest na to kilka sposobów. Od krótkiej notatki po rozbudowane ankiety ze standardowymi pytaniami do Was, które w wersji minimum będę mógł wysłać do Was mailem.
Prosta recepta na nakłonienie Was narzeczeni do spotkania czy wywiadu osobistego nie istnieje. Jedni są z natury otwarci i skłonni poświęcić wystarczająco dużo czasu. To są klienci świadomi. Są też ci nieuświadomieni, którym należy poświęcić więcej czasu i wysiłku. Od nas fotografów zależy jak nieuświadomioną potrzebę zamienić na gotowość do bliższej współpracy. Tak – współpracy, bo realizacja reportażu ślubnego to nie tylko zapracowany fotograf, ale przede wszystkim wzajemne relacje i wspólny cel – Wasze wspaniałe zdjęcia.
Nie da się ukryć, że jakaś część klientów (tych nastawionych negatywnie) wychodzi z założenia, że dobry fotograf powinien sobie poradzić zawsze, nawet jeśli wpada na ślub z marszu, bez wcześniejszego kontaktu osobistego. Kochani narzeczeni – to tak nie działa! I to niezależnie od wysokości honorarium. Zawsze warto być otwartym choćby w imię komfortu własnego i jakości efektu końcowego.
Najważniejszy dzień w Waszym życiu wart jest adekwatnego zaangażowania.
Im bliżej ślubu – tym mniej czasu.
W imię satysfakcji z dobrze spełnionego obowiązku i jakości produktu końcowego - zawsze warto. Tym bardziej, że temat jest chyba niedoceniany i to zarówno przez nas fotografów jak i was przyszłych małżonków. Na temat natknąłem się kilkakrotnie w trakcie zgłębiania tajników wiedzy biznesu fotograficznego. Autorzy artykułów czy książek podkreślają istotę kontaktu z narzeczonymi o ile nie osobistego, to w ostateczności za pośrednictwem internetu czy telefonu. Literatura tematu dostrzega tu problem. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka – od braku poczucia potrzeby po prozaiczny brak czasu. A sprawa wygląda tak, że wywiad to klucz, niezbędny etap współpracy zapewniający całe spektrum potencjalnych korzyści, o czym za chwilę.
Często bywa tak, że patrząc na zdjęcia można ocenić czy fotograf wiedział o narzeczonych wystarczająco dużo, aby zapewnić możliwie najwierniejsze oddanie ich osobowości, uchwycić ich emocje, oddać nastrój uroczystości a w końcu zapewnić najwyższą jakość produktu końcowego. Jeśli mamy tu wątpliwości to oznacza, że zabrakło czasu lub woli do szczerej komunikacji. Rolą moją czyli fotografa bowiem jest przekonać Was czyli przyszłych małżonków do poświęcenia czasu na spotkanie czy kontakt w celu ustalenia nie tylko szczegółów uroczystości, ale też Waszych wymagań i gustów, poznania Waszego poczucia estetyki, sposobu ekspresji emocji czy zwyczajów. Jeśli, z jakichś przyczyn, nie uda się porozmawiać, efekt końcowy może okazać się niezadowalający dla mnie jako fotografa, ale co najważniejsze dla Was, moich klientów.
W trosce o Wasz interes postaram się więc niestrudzenie dążyć do zorganizowania spotkania, nawet jeśli musiałbym do niego daleko dojechać. Oczywiście, w skrajnych przypadkach, zbyt wieka odległość logicznie wykluczy taką możliwość. Wówczas do maksimum wykorzystam inne dostępne formy komunikacji. Wtedy będę się starał z całych sił doradzić Wam drodzy narzeczeni, pomóc w podjęciu decyzji w obszarach akurat Wam obcych. Może się tak zdarzyć, że będę Wam musiał uświadomić znaczenie wymiany informacji po to, aby uniknąć wzajemnych oskarżeń o błędy.
Zdobyte podczas wywiadu informacje należy archiwizować i jest na to kilka sposobów. Od krótkiej notatki po rozbudowane ankiety ze standardowymi pytaniami do Was, które w wersji minimum będę mógł wysłać do Was mailem.
Prosta recepta na nakłonienie Was narzeczeni do spotkania czy wywiadu osobistego nie istnieje. Jedni są z natury otwarci i skłonni poświęcić wystarczająco dużo czasu. To są klienci świadomi. Są też ci nieuświadomieni, którym należy poświęcić więcej czasu i wysiłku. Od nas fotografów zależy jak nieuświadomioną potrzebę zamienić na gotowość do bliższej współpracy. Tak – współpracy, bo realizacja reportażu ślubnego to nie tylko zapracowany fotograf, ale przede wszystkim wzajemne relacje i wspólny cel – Wasze wspaniałe zdjęcia.
Nie da się ukryć, że jakaś część klientów (tych nastawionych negatywnie) wychodzi z założenia, że dobry fotograf powinien sobie poradzić zawsze, nawet jeśli wpada na ślub z marszu, bez wcześniejszego kontaktu osobistego. Kochani narzeczeni – to tak nie działa! I to niezależnie od wysokości honorarium. Zawsze warto być otwartym choćby w imię komfortu własnego i jakości efektu końcowego.
Najważniejszy dzień w Waszym życiu wart jest adekwatnego zaangażowania.
Im bliżej ślubu – tym mniej czasu.